W niedzielę, 2 grudnia br., w Siemiatyckim Ośrodku Kultury miało miejsce spotkanie na temat „Szeptuchy i religia”, którego organizatorem był miejscowy Dekanalny Instytut Kultury Prawosławnej. Spotkanie zgromadziło licznie przybyłe duchowieństwo na czele z Jego Ekscelencją Warsonofiuszem, Biskupem Siemiatyckim oraz mieszkańców Siemiatycz i okolicznych miejscowości.
Spotkanie otworzył kierownik DIKP ks. mitrat Bazyli Litwiniuk, który przedstawił dwóch prelegentów Małgorzatę Annę Charyton i o. ihumena Hioba (Siwierskiego) z Ławry Supraskiej. Pierwsza głos zabrała pani Charyton, która z zawodu jest etnologiem i antropologiem medycznym. Od dekady zajmuje się zagadnieniem różnego rodzaju uzdrowicieli z Podlasia. Na samym wstępie prelegentka zaznaczyła, że termin „szeptucha” jest wieloznaczny. Z perspektywy antropologa oznacza tradycyjnych uzdrowicieli ludowych z Podlasia. „Szeptuchy czerpią z wiedzy, jaką przekazywali im przodkowie, którzy żyli na tych terenach z dziada pradziada. Dzisiaj docierają do nas różne nurty newage’owe, nurty Nowej Ery, typu bioenergoterapia, różne pomysły na energie, które są w nas […] Natomiast szeptuchy bardzo mało uwspółcześniają swoją wiedzę, one trwają w tradycji, nie mówią o bioprądach” – podkreśliła p. Małgorzata.
Następnie głos zabrał o. Hiob, który do tematu podszedł z perspektywy nie naukowej a religijnej. Na wstępie ukazał, w jaki sposób powinniśmy się, jako wierzący ludzie odnosić do chorób i cierpień, bo gdyby ich nie było, to człowiek nie szukałby na nie lekarstwa, także przy pomocy różnego rodzaju uzdrowicieli. Ojciec Hiob wskazał, że praktyki stosowane przez szeptuchy są bardzo niebezpieczne dla człowieka. Powiedział: „Wpadamy w niebezpieczeństwo, gdzie możemy stracić o wiele więcej niż zyskamy. Możemy stracić duchowo. Tak więc szkoda, którą poniesiemy w sposób duchowy, będzie nieporównywalna z tą małą, nietrwałą pomocą, którą otrzymamy. Dlatego, że tak naprawdę, ci, uzdrowiciele, szeptuchy, nie są w stanie prawdziwie uleczyć głębokich chorób u ludzi. Ustępują chwilowe skutki danej choroby, natomiast przyczyn choroby się nie usuwa, a ta może dalej się rozwijać” – podkreślił mnich.
Ojciec Hiob przytoczył fragmenty z Pisma Świętego i dzieł Świętych Ojców, które odnoszą się do tego typu praktyk. Podstawą uzdrowień, o których czytamy w Ewangelii była wiara. Jezus Chrystus często przed uleczeniem zadawał pytanie „czy wierzysz?”, natomiast – jak zaznaczył supraski mnich – szeptuchy nikogo nie pytają o wiarę i o stan duchowy człowieka, tylko od razu zabierają się do rytuałów. Zostały przytoczone słowa św. Jana Chryzostoma odnoszące się do praktyk magicznych, w których używane były święte przedmioty, krzyże, a nawet Eucharystia. Tego typu przedmioty stosowane są także dzisiaj przez szeptuchy. Należy pamiętać, że poprzez magiczne praktyki „uzdrawiając ciało, przynosimy dużą szkodę duchową swojej duszy, gubiąc ją, czynimy wielki grzech” – podsumował o. Hiob.
Po części prelekcyjnej był czas na zadawanie pytań, z czego skorzystało około dwustuosobowe audytorium. Zakres pytań był bardzo szeroki, pytano m.in. o to, czy szeptuchy występują w innych regionach kraju, co trzeba zrobić, jeśli ktoś był u takich uzdrowicieli. Ojciec Hiob i pani Charyton skrzętnie odpowiadali na pytania, uświadamiając ludzi, jak wielkim zagrożeniem są praktyki i rytuały wykorzystywane przez szeptuchy.
Tekst i zdjęcia: ks. Rafał Wawreniuk